Cyrk

Zaczęło się od deklaracji prezydenta Słupska Roberta Biedronia, który zakazał wstępu do miasta cyrkom, w których są żywe zwierzęta. Rozpoczęła się dyskusja. Inne miasta przyłączyły się do zakazu i na ich terenie także nie mogą występować cyrki, których zwierzęta są atrakcjami. Obrońcy zwierząt triumfują,chociaż do sukcesu jeszcze daleko. Nie wszyscy bowiem się przyłączyli, nie wszyscy wyrazili oburzenie, w jaki sposób zwierzęta są traktowane, ile cierpią. Dotychczas nikt nie przejmował się losem zwierząt w cyrku. Miały zapewniać rozrywkę widzom, w tym przede wszystkim dzieciom. Traktowano je jak roboty, które odpowiednio przygotowane i wytresowane, miały zachowywać się w odpowiedni sposób. Być może kolejne miasta dołączą się do grona tych, którzy zabraniają lokować się cyrkom ze zwierzętami na ich ziemi.
To dopiero początek, ale kierunek zmian wydaje się nieunikniony. Zmiany muszą nastąpić i to szybko. Zwierzęta płacą zbyt wielką cenę za chwilę przyjemności dla dzieci. Ci, którzy na tym zarabiają, najmniej przejmują się ich losem.