Kiedyś dzieci w szkołach dostawały wolne, by mogli pomóc rodzicom wykopać ziemniaki. Ci, którzy nie posiadali własnej ziemi, byli delegowani do pomocy w określonym gospodarstwie. W późniejszym okresie zaprzestano tej praktyki. Rozwijał się przemysł. Ludzie wyjeżdżali ze wsi do miast. Propaganda odgrywała mniejszą rolę, nikt bowiem nie miał już złudzeń, co do ustroju, który został Polsce narzucony. Dzisiaj już nikt o tym nie pamięta, to zamierzchłe czasy. Jedynie czasami nauczyciele eksperymentatorzy zabierają na wieś, by zobaczyły jak wyglądają zwierzęta, jak zrywa się jabłka czy właśnie zbiera ziemniaki. Chodzi o to by pokazać dzieciom, że praca na roli jest ciężka. Jabłka czy ziemniaki nie rosną na sklepowej półce. Dla dzieci to frajda by móc inaczej spędzić dzień, nauczyciele mogą pokazać wiele maszyn, wytłumaczyć jak rosną niektóre rośliny.
To znacznie ciekawsze niż uczenie się tych treści z książki. Dzieci nigdy nie zapomną tej lekcji, być może nie wyciągną odpowiednich wniosków, ale liczy się pomysł.